Co dalej ze Starówką?

0
rewitalizacja-starego-miasta-tczew
Źródło: TCZ.pl

Urząd Miejski uczcił zakończenie programu rewitalizacji tczewskiej Starówki.

W jego trakcie dokonano m.in. remontu kamienic i wytyczenia trzech ścieżek widokowych opatrzonych tablicami informacyjnymi opracowanymi przez Dawny Tczew. Zaangażowano także mieszkańców, organizując m.in. cztery edycje Święta Ulicy czy letnie koncerty w ramach Muzycznej Starówki. Zorganizowano nawet konkurs na udostępnienie dużego lokalu po kosztach zużycia mediów, bez opłat czynszowych, którego owocem jest popularny bar mleczny „Kociewiak”. Pojawiły się również oddolne inicjatywy, jak zrealizowany przez Fundację Pokolenia latem ubiegłego roku piknik w środku miasta. Ogólna sytuacja na Starym Mieście nie wygląda już jednak tak pięknie. Spacerując po najstarszej dzielnicy Tczewa, mieszkańcy co rusz widzą kartki z napisem „Lokal do wynajęcia”. Tylko w ostatnim czasie zamknięte zostały m.in. Staromiejski Kredens oraz księgarnia na pl. Hallera. Świetnie za to prosperują lombardy czy lumpeksy. Mimo starań dzielnica zdaje się stale balansować na granicy obumarcia. Co jeszcze trzeba zrobić, że Starówka naprawdę odżyła?

27 lutego Rada Miasta przyjęła zapowiadaną od ubiegłego roku uchwałę w sprawie zwolnienia z podatku od nieruchomości tych spośród staromiejskich przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność gastronomiczną. Krótko po uchwale pojawiły się głosy, że ulga zaadresowana została do zbyt wąskiego grona.

– W uchwale Rady Miasta dotyczącej zwolnienia z podatku od nieruchomości na terenie Starego Miasta zapomniano o tak potrzebnych dla ludności usługach, jak choćby fryzjer, szklarz czy krawiec. Świadczone tam usługi są na pograniczu opłacalności – zwraca uwagę radny Kazimierz Janusz – Nie wspomnę też o tym, że poprzez zmniejszenie kosztów można by zachęcić nowych rzemieślników do działalności. Uważam, że nie są to duże pieniądze dla miasta, a w znacznym stopniu mogą również ożywić Starówkę.

– Ulga dla właścicieli lokali gastronomicznych dopiero wchodzi w życie – odpowiedział poproszony przez nas o komentarz prezydent Mirosław Pobłocki – Nie wiemy jeszcze, jakie będą efekty tych działań, czy rzeczywiście uda się zachęcić gastronomików do inwestowania na Starym Mieście. Wybór gastronomii wynika z tego, że według naszej opinii jest to działalność, która przyciąga na Stare Miasto najwięcej mieszkańców. Oczywiście w przyszłości nie zamykamy wachlarza ulg, również jeśli chodzi o inne branże. Istnieją także inne narzędzia wspierające przedsiębiorców, m.in. uchwała Rady Miejskiej z 2012 r. , zgodnie z którą przedsiębiorcy tworzący nowe miejsca pracy w związku z realizacją nowej inwestycji są zwolnieni z podatku od nieruchomości. Zwolnienie może być przyznane na okres maksymalnie do 7 lat. Ten przepis dotyczy całego miasta, również Starówki.

– Pierwszy raz na temat ulgi rozmawialiśmy na komisji gospodarczej sześć lat temu – przypomniał Krzysztof Misiewicz – Temat był dość trudny i skomplikowany prawnie, czekaliśmy np. na interpretację UE co do pomocy publicznej, dodatkowo trzeba było do niego przekonać innych radnych, dlatego zajęło nam to tyle czasu. W tym okresie regularnie pojawiały się wypowiedzi o naszych planach i nigdy żaden inny przedsiębiorca nie zgłaszał potrzeby wsparcia innej działalności na terenie Starego Miasta. Jako miasto określiliśmy naszą politykę, wedle której chcemy, żeby na Starym Mieście pojawiło się więcej lokali gastronomicznych. Czy jest to sprawiedliwe wobec innej działalności? Ustalaliśmy konkretną politykę dotyczącą Starówki i staramy się ją konsekwentnie realizować. Niestety, nie stać nas na zwolnienie z podatków wszystkich rodzajów działalności. Czy stawia je to w gorszej sytuacji? Nie, bo gastronomia nie jest konkurencją dla innej działalności. Nie nam decydować kto i na jaką działalność wynajmuje swój prywatny lokal. My tylko zachęcamy do gastronomi. Wielokrotnie rozmawialiśmy na temat zabronienia otwierania tzw. lumpeksów na terenie Starego Miasta, ale skoro w dzisiejszych czasach tylko taka działalność jest w stanie się utrzymać, to moim zdaniem nie powinniśmy pozbawiać możliwości zarobku właścicieli lokali. Osobiście bardzo mi się to nie podoba, ale żeby to zmienić, potrzeba będzie jeszcze dużo czasu i konsekwencji w realizacji naszych planów.

Tymczasem jesienią ubiegłego roku premier Donald Tusk ogłosił plan powołania Narodowego Funduszu Rewitalizacji Miast, z kwotą 25 mld zł do rozdysponowania na lata 2014-2020. Można w tym upatrywać szansy na drugą turę rewitalizacji Starego Miasta, tczewskie władze podchodzą jednak do sprawy z dystansem, podkreślając, że jest jeszcze za wcześnie, a sam Fundusz nie został do końca uregulowany prawnie.

– Dopóki nie poznamy zasad przyznawania środków z różnych źródeł zewnętrznych, nie będę wypowiadał się na temat celów, ponieważ nie wiemy, na co rząd czy samorząd wojewódzki będzie przyznawał dotacje – zastrzegł szeroko prezydent Pobłocki

Radny Misiewicz poinformował nas jednak, że wciąż prowadzone są działania różnych podmiotów samorządowych mające na celu ożywienie zabytkowej dzielnicy Tczewa:

– Do końca roku chcemy uchwalić zmianę organizacji ruchu na terenie Starego Miasta. Planujemy zmienić uchwałę o zasobie mieszkaniowym, żeby nie tworzyć na Starówce kolejnych mieszkań socjalnych, a także z czasem ograniczyć ich ilość. Chcielibyśmy pozbywać się lokali, żeby z czasem zmienić strukturę własności na terenie dzielnicy na prywatną w budynkach wspólnotowych. Czekamy na nowe rozdanie środków unijnych i zastanawiamy się nad kontynuacją programu rewitalizacji – wymienił, po czym dopowiedział – Dodatkowo staram się przekonać właścicieli, do tego, żeby obniżyli ceny wynajmu lokali. Dzisiaj na terenie Starego Miasta nie ma szans, aby otrzymać 50zł/m2, a takie są niestety często oczekiwania.

Pocieszające jest to, że władze miasta i samorządowcy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i nakładów pracy, jakich wciąż jeszcze wymagać będzie poprawa.

– Pomysłów, które omawiamy jest wiele, niektóre staramy się realizować, a niektóre trafiają na półkę – przyznał radny Misiewicz – Po wielu rozmowach i dyskusjach jestem zdania, że złotego środka dzisiaj nikt nie wymyśli. Ludzie mają coraz mniej pieniędzy i przekłada się to na ilość kupowanych towarów drugiej lub dalszej potrzeby. Dzisiaj widzimy początek zamierania Manhattanu i moim zdaniem nie jest to wina Galerii, a zasobności portfela mieszkańców Tczewa.

– Remonty są najprostsze, wystarczy mieć pieniądze – wypowiedział się z kolei prezydent Pobłocki – Dużo trudniejsza jest rewitalizacja społeczna. Tu trzeba zmieniać mentalność ludzi, ich postawy, mobilizować mieszkańców do działania i angażowania się w sprawy własnej dzielnicy. Zrobić remont budynku, który za kilka lat będzie zdewastowany to nie sztuka, sztuką jest wyremontować budynek, który będzie przynosił pożytek miastu, dzielnicy, z którego mieszkańcy będą dobrze i mądrze korzystać. Tczewianie muszą się czuć gospodarzami swoich dzielnic. Bez takiego poczucia wspólnoty i odpowiedzialności trudno walczyć np. z wandalizmem czy razem z mieszkańcami organizować jakiekolwiek przedsięwzięcia. Ten proces czasami trwa przez kilka pokoleń.

Stare Miasto, choćby z racji swojego historycznego i zabytkowego charakteru, jest dzielnicą o dużym potencjalne, niestety bardzo długo marnotrawionym. Dziś możemy obserwować owoce wieloletnich zaniedbań. Dzięki funduszom europejskim odzyskało przynajmniej częściowo blask i kolor. Warto jednak, aby wysiłki wszystkich tczewian zdolnych zaprowadzić jakąkolwiek poprawę – władz miasta i jednostek budżetowych, oczywiście, ale także pozarządowców i samych mieszkańców – skupiały się nie tylko na wyremontowaniu n-tej kamienicy, otworzeniu nastu restauracji oraz wprowadzeniu dowolnie wielu ulg i udogodnień. Warto iść za przykładem choćby Muzycznej Starówki, Święta Ulicy czy spacerów historycznych Dawnego Tczewa – zagospodarować przestrzeń pomiędzy lokalami, dać tczewianom powód do tego, aby na Starówce spędzali ciekawie czas, a nie jedynie zajeżdżali na obiad; animować atrakcyjne wydarzenia, o których ludzie rozmawiać będą później w pobliskiej kawiarni, a nie oferować samą tylko kawę.

Najstarsza dzielnica miasta na pewno na to zasługuje.

Turniej piłki siatkowej pomorskich ośrodków opiekuńczo – wychowawczych

0

Wychowankowie pomorskich ośrodków opiekuńczo-wychowawczych – domów dziecka, pogotowi opiekuńczych etc. – już po raz drugi zawitali do Tczewa. Okazją po temu był specjalnie dla nich przygotowany turniej piłki siatkowej.

Wybór tej akurat dyscypliny sportowej organizatorzy w rozmowie z „Kurierem” tłumaczyli nadmierną obecnością w kulturze i świadomości Polaków piłki nożnej. Wskazywali, że o ile pozycji tego najpopularniejszego w naszym kraju obok skoków narciarskich sportu nie da się podważyć, ale siatkówka stanowić może dla niego odświeżającą odmianę.

W czwartek w hali sportowej przy II Liceum Ogólnokształcący im. Jana III Sobieskiego w Tczewie do zawodów przystąpiło 9 drużyn. Mecze rozgrywały w dwóch grupach.

Choć nie były to rozgrywki profesjonalne, młodzi zawodnicy – najmłodsi nawet w wieku szkół podstawowych – wykazywali się dużą determinacją i sportowym zapałem. Z czasem drużyny, które odpadały w grupach bądź po prostu nie grały akurat meczy, wybierały sobie faworytów spośród pozostałych zespołów i kibicowały im. Pod względem wsparcia od początku wyróżniał się jednak Kwidzyn, którego sympatycy i gracze rezerwowi od początku całym sercem stali za drużyną, wiwatując nawet przy błędach swoich zawodników i skandując „nic się nie stało”.

W tym duchu wszyscy dotarli do meczy półfinałowych i finału, który przesądził ostatecznie, kto stanął na podium, a kto poza nim. Pierwsze miejsce, pokonawszy zwycięzców pierwszej edycji turnieju, czyli kwidzynian, zajęła drużyna z Malborka. Z kolei mecz o trzecie miejsce, rozegrany między zespołami Tczewa i Pruszcza Gdańskiego, zakończył się zwycięstwem gospodarzy. Laureaci dwóch pierwszych miejsc podzielili też między siebie nagrody dla najlepszego zawodnika (Malbork) i zawodniczki (Kwidzyn) turnieju, podczas gdy nagroda dla najlepszego kapitana drużyny trafiła do Pruszcza Gdańskiego. Niemniej wszyscy uczestnicy wraz z trenerami otrzymali pamiątkowe medale.

Jak podkreślali organizatorzy, II Turniej Piłki Siatkowej wychowanków placówek opiekuńczo-wychowawczych odbył się dzięki szerokiemu i życzliwemu wsparciu, m.in. ATOM Trefl Sopot, Meblexu czy Ebro Gym, oraz honorowym patronatom: Marszałka Województwa Pomorskiego, Starostwa Powiatowego w Tczewie oraz Prezydenta Miasta Tczewa. Na przyszłość pomysłodawcy liczą jednak na pojawienie się dużego sponsora głównego, ponieważ plany mają ambitne – w przeciągu najbliższych pięciu lat chcieliby zamienić wojewódzki turniej w ogólnopolskie mistrzostwa.

Trzymamy kciuki, aby osiągali sukces.

Czekając na poprawki w drugiej edycji

0
budzet_obywatelski_debata_tczew

3 marca w dawnej sali im. F. Fabicha w Urzędzie Miasta – dziś po prostu w sali numer 8 – zebrali się wspólnie mieszkańcy, kilku radnych i władze miasta, aby porozmawiać o pierwszym w Tczewie budżecie obywatelskim.

Już na wstępie prezydent Pobłocki przekonywał o szczególności tego przedsięwzięcia w skali kraju, stwierdziwszy, że Tczew dołączył do wąskiego grona nielicznych miast, które podjęły trud większego zaangażowania mieszkańców w tworzenie miejskiej polityki budżetowej. Podkreślił też, że zależało mu na jak najszybszej realizacji przedsięwzięcia, co zaowocowało odejściem od praktyki stosowanych w innych miejscowościach. Zaznaczył również, że jakkolwiek wyznaczona na potrzeby budżetu obywatelskiego kwota 500 tys. zł przy ogólnych wydatkach inwestycyjnych Tczewa nie jest dużą sumą, ale oddaną bezpośrednio pod zarząd tczewian. Po wystąpieniu prezydenta Hanna Pietrzkiewicz, członkini zespołu ds. wdrażania budżetu obywatelskiego, w formie prezentacji multimedialnej niemalże punkt po punkcie przedstawiła zebranym regulamin całej inicjatywy, powtarzając procedurę, zasięg poszczególnych okręgów i przeznaczone dla każdego z nich kwoty etc.

Po wystąpieniu reprezentantów Urzędu jako pierwszy głos zabrał Grzegorz Pawlikowski z Fundacji Pokolenia i Tczewskiej Inicjatywy Rowerowej. Zaznaczył na wstępie, że jest bardzo zadowolony z pojawienia się w Tczewie samej inicjatywy budżetu obywatelskiego, ale już niekoniecznie z formy, w jakiej zostanie zrealizowany. Podkreślił, że istotą przedsięwzięcia jest większe, niż dotychczas zaangażowanie mieszkańców w funkcjonowanie miasta, co w wielu innych miastach realizowane jest nie tylko poprzez przyjmowanie pomysłów mieszkańców i ich późniejsze głosowanie – czego u nas zabraknie – ale też wcześniejsze konsultowanie z obywatelami samej idei, prowadzone jeszcze przed przystąpieniem prac nad regulaminem – co w Tczewie również się nie odbyło. W odpowiedzi na tę uwagę prezydent raz jeszcze położył nacisk na fakt, że Urzędowi zależało na czasie, a choć debaty pozwalają zabrać głos wszystkim uczestnikom, na końcu ktoś musi podjąć ostateczną decyzji przy świadomości, że później zostanie z niej rozliczony. Wezwał też do nie dyskutowania o tym, jak procedura budżetu obywatelskiego powinna w naszym mieście przebiegać, ale pochylić się nad tym, jak będzie zrealizowana. Z tą kwestią związane było też pewne nieporozumienie, gdy obecna na sali radna Gertruda Pierzynowska chciała podważyć zarzut o braku konsultacji, twierdząc, że sama przeprowadziła już kilka spotkań z mieszkańcami Suchostrzyg odnośnie pomysłów, które sama chciała zgłosić – choć Pawlikowski mówił nie o konsultacjach propozycji, ale samego regulaminu budżetu.

budzet obywatelski debata 03

Pytał też o brak możliwości zgłaszania wniosków na inicjatywy ogólnomiejskie, dostępne mieszkańcom innych miast. Podkreślił, że w Tczewie istnieją pewne lokalizacje, jak Bulwar Nadwiślański czy Park Miejski, które w regulaminie przyporządkowane zostały konkretnym okręgom, ale z których korzystają mieszkańcy całego miasta. Niestety, mając pomysł na rozwój tychże miejsc, nie będą mogli ich zrealizować w ramach budżetu partycypacyjnego. W odpowiedzi prezydent odwołał się do niskiej kwoty przeznaczonej pod zarząd mieszkańców, niedostatecznej dla przeprowadzenia dużych inwestycji ogólnomiejskich. Odnośnie inwestycji mniejszych, które ktoś chciałby zrealizować w innym, niż swój okręgu, powołał się z kolei na przykład placu zabaw, który zbudowano na wniosek grupy tczewian w pewnym miejscu, którego mieszkańcy z kolei okazali się budowie przeciwni (choć zaznaczyć musimy, że ani na spotkaniu, ani później, na pytanie „Kuriera”, nie sprecyzował, gdzie tenże plac powstał). Dlatego też, argumentował, nie może być tak, że mieszkańcy decydują o nie swoim „podwórku”. Podkreślał też, że dobre pomysły, które nie zostaną zrealizowane w ramach budżetu obywatelskiego, mogą być wzięte pod uwagę w ramach inwestycji finansowanych z budżetu głównego.

Kończąc wątek tego, jak tczewski budżet obywatelski mógł wyglądać, Łukasz Brządkowski z Ruchu Inicjatyw Obywatelskich Tczewa zauważył, że lokalni społecznicy i pozarządowcy z pewnością wyjdą z inicjatywą zmian w przyszłorocznym budżecie, które pozwolą przeszczepić na tczewski grunt rozwiązania, które sprawdziły się już w innych polskich miastach.

Kolejne pytania w większości dotyczyły już kwestii bardziej technicznych, m.in. zasady, jaką przyjęto, dzieląc miasto na cztery okręgi czy znaczenia wkładu własnego mieszkańców (który we wnioskach nie będzie branych przez uwagę). Zebranych interesowała także kwestia wyszczególniania w formularzach np. konkretnych sprzętów bądź materiałów, jakie miałyby być podczas realizacji wykorzystane. Poruszony też został problem tego, czy budżet obywatelski jest w Tczewie należycie nagłośniony, czy zastosowano odpowiednio skuteczne narzędzia promocji. Jeden z mieszkańców zauważył, że w obecnej formule budżet obywatelski grozić może zmarnotrawieniem czasu aktywnych obywateli, którzy wiele czasu i wysiłku poświęcą wpierw opracowaniu pomysłu, a potem zebraniu podpisów, ale projekt zostanie odrzucony ze względów formalnych. W odpowiedzi prezydent prosił, aby w razie wszelkich niejasności bądź wątpliwości zgłaszać się z prośbą o pomoc do pracowników Urzędu. Jedna z mieszkanek zwróciła uwagę, że rodzice niektórych osób młodszych, niż 18 lat, nie pozwalają zbierać podpisów swoich dzieci jako nie posiadający prawa głosu. W odpowiedzi usłyszała, że osoby nieletnie nie posiadają czynne prawa głosu w wyborach, ale nie ma to znaczenia przy zbieraniu podpisów pod wnioskami do budżetu partycypacyjnego.

***

W krótki czas po spotkaniu lokalni pozarządowcy – Fundacja Pokolenia, Ruch Inicjatyw Obywatelskich Tczewa, Tczewska Inicjatywa Rowerowa oraz Przestrzeń Kultury „Zebra” – wystosowali do miejskich radnych apel, którego treść przedstawiamy poniżej w pełnej, niezmienionej wersji:

Budżet obywatelski został stworzony dla mieszkańców, abyśmy mogli z jego środków sfinansować zgłaszane przez nas pomysły. Niestety, mamy obawy, że stał się on częścią kampanii wyborczej obecnych radnych miejskich i powiatowych. W celu zdobycia popularności przed wyborami samorządowymi będą oni zgłaszać własne projekty oraz aktywnie włączą się w zbieranie podpisów. Co szczególnie bulwersujące, niektórzy z nich zaczęli to robić jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem zasad dofinansowania projektów z budżetu obywatelskiego!

Radni decydują o budżecie miejskim, który w przyszłym roku na same inwestycje przeznacza 15 mln złotych. Każdy z nich miał więc możliwość zgłaszania do realizacji swoich pomysłów i nie potrzebuje do tego 0,5 mln złotych przeznaczonych dla nas. Jeżeli więc chce swoje projekty zgłaszać w ramach budżetu obywatelskie i zdobywać popularność przez zbieranie podpisów, oznacza to że był wyjątkowo nieskuteczny w trakcie swojej kadencji. Będzie przecież oceniany przez wyborców za cztery lata swojej pracy na rzecz Tczewa, a nie za wątpliwe sukcesy na kilka miesięcy przed wyborami.

Apel ten przekażemy bezpośrednio do każdego radnego i radnej. Liczymy na to, że nie będą zawłaszczać budżetu obywatelskiego do celów kampania wyborczej. Poinformujemy o tym, którzy z nich poparli naszą inicjatywę oraz o tych którzy kosztem mieszkańców chcą zyskać wątpliwą popularność przed wyborami.

– Nie jestem zwolenniczką teorii spiskowych, ale kiedy słyszę, że jedna z radnych od stycznia prowadzi spotkania i zbiera podpisy w momencie, gdy nie było wiadomo, w jakiej formie budżet będzie wprowadzony, to wydaje mi się to podejrzane. Myślę też, że nie powinniśmy tego zignorować – tłumaczyła stojące za wystosowaniem odezwy odczucia tczewskich społeczników Emilia Garska z Fundacji Pokolenia

Zwróciliśmy się do radnych z prośbą o ustosunkowanie się do apelu pozarządowców. Niestety, do dnia zdania niniejszego tekstu do druku otrzymaliśmy odpowiedź jedynie od części z nich – Krzysztofa Misiewicza, Brygidy Gency, Zbigniewa Urbana, Zenona Żyndy, Tomasza Tobiańskiego i Bartłomieja Kulasa. Wszyscy wyżej wymienieni zapewniali, że nie będą samodzielnie zgłaszać pomysłów do budżetu obywatelskiego, ale nie odmówią wsparcia ani poparcia mieszkańcom, którzy zgłoszą się do nich z prośbą o pomoc. Wyjątkiem w tym wypadku jest radny Żynda, który poinformował nas, że nie będzie uczestniczył także w zbieraniu podpisów.

– Osobiście nie potrzebowałem „apelu” lokalnych pozarządowców, by nie być inicjatorem projektów w ramach budżetu obywatelskiego – stwierdził Tomasz Tobiański – Uważam, iż jest to pole do popisu dla mieszkańców, stowarzyszeń, wspólnot itp., a niekoniecznie dla nas, radnych.

– W pełni zgadzam się ze stanowiskiem środowisk pozarządowych – wtórował Zenon Żynda – Radni na swoja działalność i okazywanie aktywności mieli 3,5 roku. Uważam, że wykorzystywanie pozycji radnego, który osobiście włącza się w budżet obywatelski, traktowane jest jako promocja własnej osoby, zwłaszcza w roku wyborczym.

– Jeżeli radni wykorzystają swoją uprzywilejowaną pozycję i zaangażują się w „budżet obywatelski”, to moim zdaniem skompromitują nie tylko siebie, ale także całą jego ideę, ponieważ zamiast stać się narzędziem aktywizującym obywateli w ich lokalnym środowisku i otoczeniu, „budżet obywatelski” stanie się narzędziem wyborczym radnych – ocenił Zbigniew Urban – Powiem wprost, koleżanki i koledzy radni: ręce precz od budżetu obywatelskiego, zajmijcie się budżetem miejskim!

***

Spotkanie z dnia 3 marca nie zmieniło krytycznego stosunku części organizacjami pozarządowymi do formuły tczewskiego budżetu obywatelskiego.

– Mam wrażenie, że samorządowcy chcą stworzyć budżet obywatelski nie rozumiejąc idei, która za nim stoi – oceniła w rozmowie z „Kurierem” Emilia Garska – Tak naprawdę ciężko nazwać ten budżet partycypacyjnym, jeśli mieszkańcy są osobami, które tylko zbierają podpisy pod propozycjami. Jeśli w ogóle mówić mamy o partycypacji, to musimy pokonać poszczególne szczeble drabiny i zaczynamy od konsultacji, po których dopiero wprowadzamy kolejne narzędzia wpływu dla obywateli. Tymczasem samorządowcy chcą pokazać, że jesteśmy na zaawansowanym etapie, gdy etapy wcześniejsze, które również powinniśmy przejść, pozostały nietknięte. Uderza brak zrozumienia wagi samego procesu tworzenia tego typu działań ze strony urzędników, przez co argumenty pozostają na poziomie „mała kwota” czy „mało czasu”. Dla mnie nie są one zasadne, gdyż decyzja o wprowadzeniu budżetu obywatelskiego nie została podjęta w lutym, ale jeszcze w zeszłym roku. Dało to kilka miesięcy, które pozwoliłyby na akcję informacyjną, na konsultację, na działania edukacyjne, które pozwoliłyby włączyć mieszkańców, a tymczasem nie wydarzyło się nic, szanse zostały zaprzepaszczone.

– Istotą problemu jest to, że zaproponowanego rozwiązania nie znalazłem ani w naszym, ani w sąsiednich województwach – dodawał Grzegorz Pawlikowski – Jeśli podchodzimy do tematu po raz pierwszy i nie mamy czasu na konsultacje (choć uważam, że to nie prawda, bo wystarczyło poświęcić tydzień), to warto skorzystać z dobrych praktyk. Jeśli w kilkudziesięciu miastach jest końcowe głosowanie, to czemu my go nie wprowadzamy? Jeśli w kilkudziesięciu miastach wydzielona jest pula na działania ogólnomiejskie, czemu my nie idziemy w tym kierunku?

W tym kontekście zwróciliśmy się do prezydenta Pobłockiego z pytaniem, na rozwiązaniach z jakich innych miast wzorowany był tczewski budżet obywatelski.

– Budżet obywatelski funkcjonuje w Polsce od niedawna, od 1-2 lat, i to tylko w nielicznych miastach – otrzymaliśmy odpowiedź – Jesteśmy więc wśród pionierów i nasz budżet można uznać za pilotażowy. Nie ma jeszcze gotowych i „przetrenowanych” rozwiązań.

budzet obywatelski debata 02

Skądinąd jednak na stronie budżetu obywatelskiego Bielska-Białej znaleźliśmy informację, że tego typu narzędzie partycypacji mieszkańców istnieje w ponad 50 miastach na terenie całego kraju. Do dnia zdania niniejszego tekstu do druku redakcja nie zweryfikowała tej liczby w pełni, potwierdziliśmy jednak listę ok. 30 miast, w których budżet partycypacyjny realizowany jest po raz pierwszy, bądź w kolejnej już edycji, bądź jest w fazie opracowywania. Oprócz miejscowości, które wymieniliśmy w poprzednim wydaniu „Kuriera” (m.in. Elbląg, Rzeszów czy Świdnica), wskazać tu można kolejne, jak Jaworzno, wspomnianą Bielską-Białą, Olsztyn, Zieloną Górę, Tarnów, Toruń, Bytom, Leszno, Grajewo, Bełchatów czy gminę Kęty. Wydaje się to liczbą, która pozwala na ustalenie pewnej normy w sposobie realizowania tej inicjatywy (pomijając końcowe głosowanie, w Tczewie pominięte, trzeba wskazać na częstą praktykę konsultacji z mieszkańcami, na których brak w naszym mieście wskazywał Pawlikowski). Prezydent Pobłocki nie podzielił jednak tej opinii.

– 30 czy nawet  50 to niewiele na prawie 2,5 tys. wszystkich gmin – uznał – Każda gmina jest inna i trudno stosować jakieś kalki. Gminy samodzielnie ustalają zasady budżetu obywatelskiego. Gdyby miało być inaczej, obowiązujące rozwiązanie wprowadziłaby ustawa. Wariant wypracowany w Tczewie dopasowaliśmy do naszych możliwości i uwarunkowań, m.in. czasowych. Chcieliśmy, aby procedura wyłaniania projektów i ich realizacji była jak najkrótsza. Jeśli po pierwszym budżecie okaże się, że warto pewne zapisy w regulaminie zmienić, to tak zrobimy.

***

Władze miasta parokrotnie i przy różnych okazjach składały obietnice, że z przebiegu i owoców pierwszej edycji tczewskiego budżetu obywatelskiego wyciągnięte zostaną wnioski, które pozwolą wprowadzić pozytywne zmiany do regulaminu kolejnych odsłon inicjatywy.

– Po zakończeniu procedury związanej z realizacją zgłoszonych projektów, zbierzemy wnioski, doświadczenia oraz sugestie i uwagi mieszkańców, które będą pomocne przy określaniu zasad ustalania przyszłorocznego budżetu – zapewniał redakcję „Kuriera” prezydent Pobłocki – Oczywiście te informacje przekażemy mieszkańcom, m.in. podczas spotkania.

Tczewscy społecznicy, wedle wiedzy redakcji, pilnie przyglądać się będą realizacji budżetu, pracują również nad listą niejasności zawartych w regulaminie, utrudniających przygotowywanie wniosków. Stale też podkreślają żal za niewykorzystanym potencjałem budżetu partycypacyjnego.

– Uważam, że jeśli za coś się zabieramy, powinniśmy robić to porządnie – twierdzi Emilia Garska – Rozumiem, że to pierwsza edycja, więc na pewno będą jakieś niedociągnięcia. Mam nadzieję, że przed kolejną edycją budżetu znajdzie się miejsce na spotkanie z mieszkańcami i wysłuchanie ich opinii i sugestii.

– Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym – podkreślał Grzegorz Pawlikowski – Rodzi się pytanie, czy tak będzie zawsze? Czy wpierw tematy będą przemilczane, a potem szybko procedowane ze względu na brak czasu?

Ballady i romanse

0

Trudno policzyć, po raz który już Fundacja dla Tczewa, a osobiście jej prezes – Wiesława Quella – zaprosiła do naszego miasta znakomitą rosyjska pieśniarkę, Julię Vikman. Sala restauracji Piaskowa, gdzie 6 marca odbył się koncert, wypełniła się po ostatni fotel.

Koncert zaczął się z lekkim opóźnieniem na skutek pewnych kłopotów konsumpcyjno-organizacyjnych, potem jednak wszystko poszło już gładko. Artystka, tłumacząc, o czym będzie śpiewać, wykonała na wstępie utwór „Stieńka Riazin”(znany także jako „Wołga, Wołga” albo „Carnival is over”). Zadumę wywoła interpretacja „Włóczęgi”.Wśród kolejnych utworów znalazły się też ballady Bułata Okudżawy – „Katarynka”, „Błękitny balonik”, „Ostatni trolejbus” i „Modlitwa”. Po rosyjsku Vikman zaśpiewała „Remedium” z repertuaru Maryli Rodowicz i niezapomnianą „Ostatnią niedzielę” Mieczysława Fogga. Publiczność rozgrzały także takie piosenki, jak „Serce”, „Serce na śniegu”(śpiewała ją swego czasu Maria Warzyńska), „Katiusza”i „Czerwona jarzębina”.

Do wesołości i wspólne śpiewanie skłoniła widzów przyśpiewka „Mileńki ty mój”. Na zakończenie Julia Vikman wykonała „Oczy czarne”, „Świeci, świeci moja gwiazda”(piosenka śpiewana przez Annę German) oraz” Milion pąsowych róż” z repertuaru Ałły Pugaczowej. Tę balladę wykonywały też Sofia Rotaru i Ani Lorak.

Podczas koncertu nie głoszona została ani jedna przerwa, a artystka obiecała przyjechać do Tczewa – gdzie, jak przyznała, ma przyjaciół- po raz kolejny. Wspomniała też o swoich korzeniach: szwedzko-rosyjsko-polskich. Po koncercie nastoletnia Józefina wręczyła artystce wiązankę kwiatów, uprzednio darując Julii kamień zielony. Jak w piosence. I to by było na tyle.

Tczew sercem malowany

0

Kolejny raz Miejska Biblioteka Publiczna udostępniła swe pomieszczenie wystawie prac malarskich tczewskich twórców – amatorów. Tym razem wystawiali swe obrazy członkowie Gremium Malarskiego imienia Janusza Mokwy i Sekcji Plastyczne Fundacji dla Tczewa.

– Witam serdecznie wystawiających prace, które powstawały pod kierunkiem Piotra Wegiery i Zofii Gąsiorowskiej. Tczew został przedstawiony w formie obrazów. Pokazane zostały piękne zakątki naszego miasta, miejsca pamięci, najbardziej charakterystyczne budowle Tczewa. Każdy autor widzi ten sam detal w inny sposób. To świadczy o bogactwie otoczenia i bogactwie ludzkiej twórczości. Jest to kolejna wystawa prac naszych rodzimych twórców. Skupia ona dziś 28 autorów. Bardzo miło was dziś znów gościć – tymi słowy powitała przybyłych na wernisaż dyrektorka MBP, Urszula Wierycho

Gremium Maarskie im. Janusza Mokwy powstało pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, jako sekcja działająca przy domu kultury spółdzielni mieszkaniowej. Była to sekcja plastyczna prowadzona przez Janusza Mokwę, znanego pejzażystę i malarza tczewskiego. Jego prace znajdują się nie tylko w Polsce, ale także poza granicami kraju. W 2008 roku sekcja plastyczna została przekształcona w Gremium Malarskie. Po tragicznej śmierci Janusza Mokwy zaopiekował się Gremium jego przyjaciel, Stanisław Buczkowski. Gremium brało udział w plenerach, wystawach, projektach. Jego członkowie wystawiali prace m.in. w Niemczech. W 2012 roku Gremium przyjęło imię Janusza Mokwy. Po śmierci Stanisława Buczkowskiego Gremium prowadzi i opiekuje się twórcami-amatorami Piotr Wegiera Formacja zrzesza ponad 30 osób. Prace eksponowane podczas wystawy w miejskiej bibliotece były już wcześniej prezentowane w Starogardzie Gdańskim. Autorzy obrazów to twórcy w różnym wieku, różnych zawodów, o różnej wrażliwości. Takie słowa zostały powiedziane przez przedstawicielkę Gremium.

Zofia Gąsiorowska z Sekcji Plastycznej powiedziała krótko:

– Nasi członkowie malują i na płótnie, i na liściach. Jest to już trzecia wystawa pań, jaka ma miejsce tu, w bibliotece. Życzę dalszych sukcesów moim podopiecznym.

Autorka chyba najlepszej spośród wystawianych prac, Maria Jaworańska, powiedziała z kolei o sobie:

– Maluję od 2006 roku. Należę do Gremium Malarskiego. Pracowałam jako księgowa, a z wykształcenia jestem technikiem budowlanym. Teraz jestem już na emeryturze. Malowanie daje mi satysfakcję, przyjemność, wyciszenie. Jeśli obraz się uda, człowiek jest bardzo z siebie zadowolony. Mam dużo przyjaciół, bo malujemy wspólnie. Człowiek jest szczęśliwy. Udaje mi się niekiedy obrazy sprzedawać. Tak było w Niemczech, gdzie sprzedałam obraz za ponad 100€. Teraz mam jeszcze 75 obrazów, które czekają na odbiorcę. Moje dzieci, których mam czworo, są bardzo ze mnie dumni. Są szczęśliwi, że znalazłam swoja pasję na emeryturze.

Z dziennikarskiego obowiązku warto dodać, że wypowiadali się, gratulując twórcom talentu i pasji malowania, kierownik domu kultury przy spółdzielni mieszkaniowej, Magdalena Tomaszewska, i przedstawiciel europosła Jana Kozłowskiego – Jan Kulas.

Po obejrzeniu wystawy i artyści, i goście spotkali się na drobnym poczęstunku.

Apel pozarządowców w sprawie budżetu obywatelskiego

0

Członkowie lokalnych organizacji pozarządowych – Fundacji Pokolenia, Ruchu Inicjatyw Obywatelskich Tczewa, Przestrzeni Kultury „Zebra” i Tczewskiej Inicjatywy Rowerowej – wystosowali oficjalny apel w sprawie czynnego uczestnictwa miejskich i powiatowych radnych w zbieraniu podpisów i zgłaszaniu propozycji do budżetu obywatelskiego miasta Tczewa. Jego treść w pełnej, niezmienionej wersji publikujemy poniżej.

Budżet obywatelski czy wyborczy?

Budżet obywatelski został stworzony dla mieszkańców, abyśmy mogli z jego środków sfinansować zgłaszane przez nas pomysły. Niestety, mamy obawy, że stał się on częścią kampanii wyborczej obecnych radnych miejskich i powiatowych. W celu zdobycia popularności przed wyborami samorządowymi będą oni zgłaszać własne projekty oraz aktywnie włączą się w zbieranie podpisów. Co szczególnie bulwersujące, niektórzy z nich zaczęli to robić jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem zasad dofinansowania projektów z budżetu obywatelskiego!

Radni decydują o budżecie miejskim, który w przyszłym roku na same inwestycje przeznacza 15 mln złotych. Każdy z nich miał więc możliwość zgłaszania do realizacji swoich pomysłów i nie potrzebuje do tego 0,5 mln złotych przeznaczonych dla nas. Jeżeli więc chce swoje projekty zgłaszać w ramach budżetu obywatelskie i zdobywać popularność przez zbieranie podpisów, oznacza to że był wyjątkowo nieskuteczny w trakcie swojej kadencji. Będzie przecież oceniany przez wyborców za cztery lata swojej pracy na rzecz Tczewa, a nie za wątpliwe sukcesy na kilka miesięcy przed wyborami.

Apel ten przekażemy bezpośrednio do każdego radnego i radnej. Liczymy na to, że nie będą zawłaszczać budżetu obywatelskiego do celów kampania wyborczej. Poinformujemy o tym, którzy z nich poparli naszą inicjatywę oraz o tych którzy kosztem mieszkańców chcą zyskać wątpliwą popularność przed wyborami„.

Do sprawy budżetu obywatelskiego powrócimy już wkrótce.

Chwała wyklętym, lecz nie zapomnianym

0

Już po raz trzeci 1 marca cała Polska obchodziła Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Przez dekady pozostawali oni w zapomnieniu bądź zniewadze, przedstawiani jako band, m.in. słynni Łupaszka (Zygmunt Szendzielarz) i Ogień (Józef Kuraś). Częstokroć bezimienni, wspomnieni i uczczeni zostali na uroczystości w Tczewie.

Tego dnia przy pomniku ofiar terroru stalinowskiego przy Zespole Szkół Technicznych zebrali się samorządowcy miejscy i powiatowi, poczty sztandarowe szkół, radni, kombatanci, księża i mieszkańcy miasta. Po hymnie prowadzący uroczystość Ludwik Kiedrowski udzielił głosu kapitanowi Edmundowi Pekowi, przewodniczącemu Konwentu Kombatantów.

– W dniu dzisiejszym obchodzimy kolejny raz Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.To szczególny dzień, w który cała Polska przywraca pamięć o uczestnikach polskiego podziemia niepodległościowego, walczącego po 1944 roku z reżimem komunistycznym. Ideą przewodnią tego święta jest uświadomienie Polakom, a w szczególności młodzieży, prawdy o roli, jaką ci niezłomni żołnierze odegrali w powojennej historii.

Dalej Edmund Pek przypomniał sylwetkę majora Zygmunta Szendzielarza, począwszy od działalność jego oddziału, przez rozbicie jednostki, pojmanie Łupaszki i zamordowanie go w 1951 roku. Przybliżył także losy żołnierzy formacji „Wolność i Niezawisłość”, kontynuatorów Armii Krajowej.

Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że w latach 1944 do 1963 zginęło w walkach prawie 20 tysięcy żołnierzy antykomunistycznego podziemia, a drugie tyle straciło życie w wyniku mordów sądowych.

Zabierając głos, prezydent Mirosław Pobłocki powiedział:

-Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to święto obchodzone jest od niedawna. Parlament ustanowił je dopiero w 2011 roku, uznając zasługi organizacji i grup niepodległościowych, które po zakończeniu II wojny światowej zdecydowały się na podjęcie nierównej walki o prawdziwą suwerenność Polski. W zamyśle komunistów, którzy w 1945 roku z pomocą armii sowieckiej przemocą przejęli władzę w Polsce, żołnierze niepodległościowego podziemia mieli zostać raz na zawsze wymazani z pamięci całych pokoleń Polaków. Kazano nam zapomnieć o ich walce i wartościach, którym pozostali wierni. Starannie zacierano ślady komunistycznych zbrodni i niewygodnych dla władzy historycznych faktów.

– Jednak mit walki o niepodległą Polskę przetrwał – dodał prezydent – Tak jak przetrwała pamięć o żołnierzach wyklętych. Nie pomogły represje ani długie lata fałszowania historii.

W imieniu Młodzieżowej Rady Miasta przemówiła jej przewodnicząca, Nicole Hartun:

– Celem żołnierzy wyklętych była suwerenna i niepodległa Polska. Demokracja i zapewnienie wolności obywatelskich, zachowanie katolickiego charakteru kraju i gospodarka rynkowa. Ich przeciwnicy mieli zamiar uczynienie z Polski kolonii sowieckiej, odebranie Polakom wszelkiej wolności. Zniszczenie polskiej tożsamości. Wolności nie można posiadać. Trzeba ją stale zdobywać.

– Jednym z najbardziej zakłamywanych wydarzeń w dwudziestowiecznej historii naszej ojczyzny jest okres powstania antykomunistycznego w latach 1944 – 1963 – kontynuowała Hartun -Informacje o walkach żołnierzy wyklętych zbyt mało jeszcze docierają do młodzieży i osób dorosłych – podkreśliła, po czym zaapelowała – Zadaniem na dziś jest usunięcie haniebnego, jak go przedstawiano, obrazu żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Wznieśmy ich na wyżyny. Udowodnijmy, że żołnierze wyklęci stanowią przykład bohaterstwa. Wszyscy bohaterowi walczący o niezawisła i niepodległą Polskę zasługują na nasza wdzięczność.

Jako reprezentant duchowieństwa wystąpił ks. dziekan Krzysztof Stoltmann:

– Zgromadziliśmy się tu, by uczcić pamięć żołnierzy wyklętych. Są dla nas wzorem, jak należy kochać ojczyznę, miłować naród aż do poświęcenia swojego życia. Od nich możemy się uczyć miłości do ojczyzny, patriotyzmu – zaznaczył, po czym podjął – Teraz możemy decydować sami o tym, jak kochamy ojczyznę, jak wpływamy na jej losy, choćby poprzez udział w wyborach.

Modlitwa Pańska i Zdrowaś Maryjo, a także modlitwa za zmarłych zakończyły wystąpienie księdza dziekana.

W tym miejscu przy łoskocie werbla nastąpiło składanie wiązanek kwiatów – od samorządu, rad, młodzieży, partii i organizacji, harcerzy, stowarzyszeń.

Na zakończenie w imieniu władz powiatu zabrał głos Stanisław Akerman:

– Spotkaliśmy się dziś przy pomniku ofiar stalinizmu, aby uczcić pamięć tych, którzy walczyli z kolejnym okupantem po 1945 roku i ponieśli największą ofiarę. Przypominanie o tych ludziach jest naszą powinnością i obowiązkiem. Walczyli o to, byśmy dziś mogli żyć w wolnym kraju. Dzisiejszy dzień upamiętnia dziesiątki tysięcy żołnierzy, którzy po II wojnie światowej walczyli o prawo do wolności polskiego społeczeństwa, stawiając opór sowietyzacji Polski i podporządkowaniu kraju ZSRR. Ofiara patriotów jest pozostawionym przez nich testamentem, zobowiązującym nas do dbałości o historię oraz o pamięć o tym, co się wydarzyło. Dziękuję wszystkim mieszkańcom powiatu, uczniom, pedagogom, duchownym, przedstawicielom samorządowym za udział w uroczystości. To dzięki waszej pamięci możemy z dumą śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Zagrany na trąbce sygnał „Śpij kolego” zakończył obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Tczewie.

Obywatelska Strategia Rozwoju Miasta

0

Najważniejszym dokumentem określającym kierunki rozwoju miasta w wieloletniej perspektywie jest strategia rozwoju. Samorządy miejskie są zobowiązane do jej posiadania na podstawie ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju. Jej stworzenie jest zlecane firmom zewnętrznym lub dokument powstaje w odpowiednich wydziałach urzędów miejskich, a udział mieszkańców ograniczony jest do roli statysty – ewentualnego wypełnienia ankiet oraz udziału w konsultacjach społecznych. Przykłady pokazują, że włączenie obywateli do planowania strategicznego podnosi jego jakość, bo to mieszkańcy wiedzą najlepiej jak ma funkcjonować miasto w którym mieszkają i jakie są lokalne problemy.

obywatel gtc

Powstanie obywatelskiej Strategii Rozwoju Miasta jest procesem długotrwałym, który może trwać nawet kilkanaście miesięcy. W jego realizacji biorą udział przedstawiciele mieszkańców, lokalni liderzy, przedsiębiorcy i pracownicy organizacji pozarządowych, łącznie nie więcej, niż 50 osób. Ważne, aby grupa ta była odpowiednio zróżnicowana i możliwie jak najlepiej oddawała różnorodność społeczności lokalnej. Każda z osób uczestniczy w jednym lub kilku panelach tematycznych odpowiadających konkretnemu obszarowi funkcjonowania miasta, np. kultury, zdrowia, infrastruktury publicznej, komunikacji itp. Obywatele sami dokonują wyboru obszaru, nad którym będą pracować, co gwarantuje wzrost jakości proponowanych rozwiązań i przyjęcie części odpowiedzialności za rezultaty.

Pierwszym etapem powstania obywatelskiej strategii jest przeprowadzanie ankiet wśród mieszkańców miasta, które pozwolą na określenie lokalnych problemów i oczekiwań społecznych.

Na ich podstawie oraz według wiedzy uczestników procesu określane są dla każdego obszaru tematycznego wizja (jak sytuacja ma wyglądać za kilka lat) i przeszkody (jakie problemy stoją na drodze do realizacji określonej wizji). Na dalszym etapie prac generowane są rozwiązania (co należy zrobić aby zwalczyć przeszkody) i pojawia się plan działania wraz z zarysem harmonogramu realizacji. Sama praca nad strategią odbywa się w formie cotygodniowych spotkań grup zajmujących się poszczególnymi obszarami, pomiędzy którymi odbywają się dyskusje poprzez media internetowe, np. utworzone do tego celu forum. Aby usprawnić komunikację niezbędna jest pomoc moderatorów, którzy po zakończeniu każdego z etapów, np. po określeniu wizji, zbierają informacje i przekazują członkom innych grup tematycznych. Przynajmniej raz w miesiącu powinno odbywać się spotkanie wszystkich osób zaangażowanych w proces tworzenia strategii, aby można było przedyskutować wyniki prac w poszczególnych grupach i zgłosić swoje uwagi. Po określeniu dla każdego etapu wizji, problemów, rozwiązań i planu działania następuje etap spotkań z przedstawicielami urzędu miejskiego, aby dokonać konsultacji proponowanych rozwiązań pod względem prawnym i zdolności samorządu do ich realizacji. Następnie zaproponowane przez mieszkańców działania powinny zostać włączone do istniejącej strategii jako jej uzupełnienie i wzbogacenie. W przypadku braku woli do współpracy ze strony urzędu należy odwołać się do innych instytucji samorządowych (Rady Miejskiej) lub zastosować dostępne środki bezpośredniej inicjatywy obywatelskiej.

Główną wadą proponowanego rozwiązania jest jego czasochłonność, dużo większa, niż przy tradycyjnym, eksperckim sposobie tworzenia strategii oraz odpowiedni kapitał społeczny niezbędny do jego realizacji. W zamian jednak otrzymujemy strategię, która w największym stopniu odpowiada oczekiwaniom społecznym, a udział mieszkańców w jej tworzeniu zwiększa szansę na jej późniejsze bezkonfliktowe wdrożenie.

Posiłki i napoje w okresie zimowym

0

Okres zimy jest bardzo trudny i uciążliwy dla osób pracujących na otwartej przestrzeni.

Wiąże się to często z minusową temperaturą, porywistym wiatrem oraz dużą wilgotnością powietrza. Istotne dla pracowników jest wówczas wyposażenie w odpowiedni ubiór (odzież roboczą, obuwie) oraz zabezpieczenie odpowiedniego miejsca do ogrzania się. Jeżeli jest to możliwe, pomieszczenie to powinno mieć powierzchnię conajmniej 8 m 2, o minimalnej temperaturze 16 °C. Jeżeli nie ma takich możliwości, to pracodawca jest zobowiązany zapewnić pracownikom źródło ciepła np. koksownik.

Dzisiaj chciałbym jednak przybliżyć Czytelnikom zasady przydziału pracownikom odpowiedniego posiłku profilaktycznego oraz ciepłego napoju. Co do doboru odzieży roboczej, dużą autonomię mają pracodawcy, ale w przypadku posiłków profilaktycznych i ciepłych napojów na straży interesów pracowników stoi ustawodawca. Zagadnienie to jest szeroko opisane w Rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 28 maja 1996 r. w sprawie profilaktycznych posiłków i napojów. (Dz. U. z dnia 30 maja 1996 r.). Poniżej przedstawiam zasady obowiązujące pracodawcę w tym zakresie:

1) posiłki wydawać należy pracownikom wykonującym na otwartej przestrzeni w okresie zimowym prace związane z wysiłkiem fizycznym, wiążącym się w ciągu zmiany roboczej z efektywnym wydatkiem energetycznym organizmu powyżej 1500 kcal (6280 kJ) u mężczyzn i powyżej 1000 kcal (4187 kJ) u kobiet. Za zimowy uważany jest okres od 1 listopada do 31 marca;

2) posiłki powinny być wydawane jako jedno danie gorące w czasie regulaminowych przerw w pracy, w zasadzie po 3–4 godzinach pracy;

3) napoje należy udostępniać pracownikom w ciągu całej zmiany roboczej;

4) pracodawca musi zapewnić napoje gorące pracownikom pracującym przy pracach na otwartej przestrzeni przy temperaturze otoczenia poniżej 10°C, najczęściej pod postacią wszelkiego rodzaju herbat, kawy zbożowej, mleka itp;

5) posiłki i napoje należy wydawać pracownikom podczas wykonywania prac w uzasadniających to warunkach, opisanych powyżej;

6) stanowiska pracy, na których zatrudnieni pracownicy powinni otrzymywać posiłki i napoje, oraz szczegółowe zasady ich wydawania i warunki uzasadniające zapewnienie posiłków, pracodawca ustala w porozumieniu z zakładowymi organizacjami związkowymi, a jeżeli w danym zakładzie pracy nie działa związek zawodowy – po uzyskaniu opinii przedstawicieli pracowników;

7) pracodawca powinien zapewnić odpowiednie warunki higieniczno-sanitarne do przygotowywania oraz spożywania posiłków i napojów;

8) pracownikom nie jest należny ekwiwalent pieniężny za posiłki i napoje;

9) jeżeli rodzaj wykonywanej pracy lub względy organizacyjne uniemożliwiają pracodawcy wydawanie posiłków, może zapewnić w czasie pracy:

– możliwość korzystania z takich posiłków w punktach gastronomicznych;
– przyrządzanie posiłków przez pracownika we własnym zakresie z otrzymanych uprzednio produktów.

Należy zwrócić szczególną uwagę, że otrzymywanie posiłków i/lub napojów nie jest związane z pełnionym stanowiskiem, ale z warunkami, w jakich pracownik wykonuje swoją pracę, oraz poniesionym w jej trakcie wydatkiem energetycznym.

Umowy wakacyjne

0

Warunkiem udanego urlopu nie jest wyłącznie zawarcie korzystnej umowy z operatorem turystycznym. Jednak w przypadku, gdy na miejscu naszego wakacyjnego pobytu nie będzie tak, jak sobie wymarzyliśmy, bądź tak, jak zapewniała oferta biura podróży, wskazane jest, aby podpisana umowa zawierała podstawowy opis szczegółów opłaconego wypoczynku.

Podstawowym aktem prawnym określającym zasady realizacji zorganizowanych przez przedsiębiorcę wyjazdów urlopowych jest ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych ( tekst jednolity DzU z 2014 r. poz. 196).
Natomiast zanim zdecydujemy się na podpisanie umowy i zadbanie o jej przejrzystą treść, warto sprawdzić, z kim decydujemy się taką umową zawrzeć. Ważne jest, aby zebrać jak najwięcej danych o organizatorze imprezy turystycznej. I nie chodzi tu o miejsce, gdzie podpisujemy umowę. Najczęściej umowy zawieramy w biurze podróży. Jednak biuro w praktyce zazwyczaj występuje w charakterze pośrednika albo agenta. Natomiast odpowiedzialność za przebieg imprezy turystycznej spoczywa na jej organizatorze.

Podmioty prowadzące działalność gospodarczą w zakresie organizowania imprez turystycznych oraz pośredniczenia na zlecenie klientów w zawieraniu umów o świadczenie usług turystycznych mają obowiązek uzyskania wpisu w odpowiednim rejestrze. Jest to konsekwencją uznania, iż skuteczna ochrona klientów tych podmiotów będzie mogła być zapewniona tylko wtedy, gdy znajdą się oni w specjalnej ewidencji jako regulowana działalność gospodarcza w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej.

Organizator turystyki i pośrednik turystyczny przez cały czas prowadzonej działalności gospodarczej muszą posiadać odpowiednie zabezpieczenie finansowe. W tym celu podmioty te mogą uzyskać gwarancję bankową lub ubezpieczeniową albo zawierać specjalne umowy ubezpieczenia na rzecz swoich klientów, bądź prowadzić rachunek powierniczy, na który przyjmowane są opłaty za usługę.

Jest to istotne z uwagi na fakt, iż ustawodawca nałożył na przedsiębiorcę wykonującego działalność gospodarczą w zakresie organizowania imprez turystycznych oraz pośredniczenia na zlecenie klientów w zawieraniu umów o świadczenie usług turystycznych liczne obowiązki. Do najważniejszych w sferze finansowej należy zapewnienie klientom na wypadek swojej niewypłacalności :

– pokrycia kosztów powrotu klientów z imprezy turystycznej do miejsca wyjazdu lub planowanego powrotu z imprezy turystycznej;
– zwrotu wpłat wniesionych tytułem zapłaty za imprezę turystyczną w wypadku, gdy z przyczyn dotyczących organizatora turystyki lub pośrednika turystycznego oraz osób, które działają w ich imieniu, impreza turystyczna nie zostanie zrealizowana;
– zwrotu części wpłat wniesionych tytułem zapłaty za imprezę turystyczną, odpowiadającą części imprezy turystycznej, która nie zostanie zrealizowana z przyczyn dotyczących organizatora turystyki lub pośrednika turystycznego oraz osób, które działają w ich imieniu.

Dzięki obowiązkowi uzyskiwania wpisu, klienci biur podróży mogą dokonywać sprawdzenia wiarygodności przedsiębiorców w zakresie legalności prowadzonej działalności oraz posiadanego zabezpieczenia finansowego. Sprawdzenia można dokonać w urzędzie marszałka województwa odpowiedniego dla siedziby przedsiębiorcy lub w Ministerstwie Sportu i Turystyki w systemie Centralnej Ewidencji i Wykazów w Turystyce. Przedmiotowe dane zgromadzone zostały w ramach Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych (http://www.turystyka.gov.pl/). Cennych informacji można szukać również w Polskiej Izby Turystyki. Pozyskane dane dotyczyć jednak będą tylko zrzeszonych tam biur turystycznych. Poza oficjalnymi wykazami warto sięgnąć do innych zasobów internetowych. Jest to doskonałe źródło informacji pomocnych przy wyborze imprez turystycznych, jak i jakości świadczonych w tym zakresie usług. Wiedza o tym, jak długo biuro działa na rynku, jakimi opiniami się cieszy wśród dotychczasowych klientów, często pozwala nam dokonać trafnej decyzji.

Organizator turystyki odpowiada za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy o świadczenie usług turystycznych. Odpowiedzialność ta wyłączona jest jedynie, gdy niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest spowodowane działaniem lub zaniechaniem klienta bądź działaniem lub zaniechaniem osób trzecich, nieuczestniczących w wykonywaniu usług przewidzianych w umowie albo siłą wyższą. Ustawowe wyłączenie odpowiedzialności za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy nie zwalnia organizatora turystyki od obowiązku udzielenia w czasie trwania imprezy turystycznej pomocy poszkodowanemu klientowi.

Odpowiedzialność organizatora turystyki dotyczy zarówno szkód materialnych, jak i niematerialnych. Niezadowolony z usługi touroperatora konsument może domagać się nie tylko stosownego odszkodowania, ale także zadośćuczynienia. Dobra takie zasługują w pełni na prawną ochronę. Należy tu wspomnieć, iż wykładni art. 11a ustawy o usługach turystycznych należy dokonywać przy uwzględnieniu treści i celów Dyrektywy Rady nr 90/314/EWG z dnia 16 czerwca 1990 r. o podróżach za cenę zryczałtowaną, której stosowanie jest konsekwencją uzyskania przez Polskę członkostwa w UE. Ustawodawca polski obowiązany jest jej mocą zapewnić konsumentom korzystającym z usług turystycznych odpowiedni standard ochrony prawnej. Podstawowe znaczenie ma tutaj art. 5 Dyrektywy, który nakazuje państwom członkowskim zagwarantowanie odpowiedzialności organizatorów podróży za szkody wyrządzone konsumentom. Europejski Trybunał Sprawiedliwości w wyroku z dnia 12 marca 2002 roku w sprawie Simone Letiner przeciw TUI Deutschland GmbH and Co. KG, C-168/00, dokonał wykładni pojęcia szkody na gruncie art. 5 Dyrektywy, wskazując, że pojęcie to nie doznaje najmniejszych ograniczeń i nie jest możliwe interpretowanie ogólnego pojęcia szkody w ten sposób, by nie obejmowało ono szkody niemajątkowej (krzywdy). Europejski Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że na podstawie art. 5 Dyrektywy konsument ma także prawo do wynagrodzenia szkody niemajątkowej polegającej na utracie przyjemności z podróży i zmarnowanym urlopie, wynikających z niewykonania lub nienależytego wykonania umowy usług tworzących pakiet usług turystycznych. Stanowisko takie co raz częściej aprobowane jest przez sądy polskie.

Umowa o świadczenie usług turystycznych polegających na organizowaniu imprez turystycznych wymaga formy pisemnej. Umowa w szczególności powinna określać:

a) organizatora turystyki;
b) imię i nazwisko oraz pełnioną funkcję osoby, która w imieniu organizatora umowę podpisała;
c) miejsce pobytu lub trasę wycieczki;
d) czas trwania imprezy turystycznej;
e) program imprezy turystycznej obejmujący rodzaj, jakość i terminy oferowanych usług, w tym:
– rodzaj, charakter i kategorię środka transportu oraz datę, godzinę, miejsce wyjazdu i planowanego powrotu;
– położenie, rodzaj i kategorię obiektu hotelarskiego lub opis wyposażenia obiektów;
– ilość i rodzaj posiłków;
– program zwiedzania i inne usługi wliczone w cenę imprezy turystycznej;
f) cenę imprezy turystycznej;
g) sposób zapłaty;
h) rodzaj i zakres ubezpieczenia turystów oraz nazwę i adres ubezpieczyciela;
i) sposób i termin zgłaszania reklamacji związanych z wykonywaniem usług przez organizatora turystyki lub osobę z nim współpracującą wraz z podaniem terminu zgłaszania takich reklamacji.

Organizator turystyki lub pośrednik turystyczny, który proponuje klientom imprezy turystyczne lub usługi turystyczne, udostępniając im odpowiednie informacje pisemne, a w szczególności broszury, foldery, katalogi, jest obowiązany wskazać w tych materiałach w sposób dokładny i zrozumiały:

a) cenę imprezy turystycznej lub usługi turystycznej albo sposób jej ustalenia;
b) miejsce pobytu lub trasę imprezy;
c) rodzaj, klasę, kategorię lub charakterystykę środka transportu;
d) położenie, rodzaj i kategorię obiektu zakwaterowania, według przepisów kraju pobytu;
e) ilość i rodzaj posiłków;
f) program zwiedzania i atrakcji turystycznych;
g) kwotę lub procentowy udział zaliczki w cenie imprezy turystycznej lub usługi turystycznej oraz termin zapłaty całej ceny;
h) termin powiadomienia klienta na piśmie o ewentualnym odwołaniu imprezy turystycznej;
i) ogólne informacje o obowiązujących przepisach paszportowych, wizowych i sanitarnych oraz o wymaganiach zdrowotnych dotyczących udziału w imprezie turystycznej.

Organizator, który przed rozpoczęciem imprezy turystycznej jest zmuszony, z przyczyn od niego niezależnych, zmienić istotne warunki umowy z klientem powinien niezwłocznie o tym powiadomić klienta. W takiej sytuacji klient może przyjąć proponowaną zmianę umowy albo odstąpić od umowy za natychmiastowym zwrotem wszystkich wniesionych świadczeń. Przy czym przedsiębiorca nie może żądać zapłaty kary umownej.

Cena ustalona w umowie nie może być podwyższona. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy umowa wyraźnie przewiduje taką możliwość, a organizator turystyki udokumentuje wpływ na podwyższenie ceny wzrostem kosztów transportu, wzrostem kursów walut lub wzrostem opłat urzędniczych, podatków bądź innych opłat należnych za taką usługę, np. opłat lotniskowych, przeładunkowych, czy załadunkowych. Niemniej jednak w okresie 20 dni przed datą wyjazdu cena ustalona w umowie nie może być już podwyższona.

Jeżeli w trakcie imprezy turystycznej klient stwierdza wadliwe wykonywanie umowy, powinien niezwłocznie zawiadomić o tym wykonawcę usługi oraz organizatora turystyki, w sposób odpowiedni dla rodzaju usługi. Umowa powinna jednoznacznie określać obowiązek klienta w tym zakresie.

Niezależnie od takiego zawiadomienia konsument może złożyć organizatorowi turystyki reklamację zawierającą wskazanie uchybienia w sposobie wykonania umowy oraz określenie swojego żądania, w terminie nie dłuższym niż 30 dni od dnia zakończenia imprezy. W wypadku odmowy uwzględnienia reklamacji organizator turystyki jest obowiązany szczegółowo uzasadnić na piśmie przyczyny swojej odmowy. Jeżeli organizator turystyki nie ustosunkuje się na piśmie do reklamacji konsumenta w terminie 30 dni od dnia jej złożenia, uważa się, że uznał reklamację za uzasadnioną.

Przemysław Szenrok
Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Tczewie
***